Nigdy nie byłam fanką filmów opartych na faktach. Seria „Okruchy życia” emitowana w TVP, owszem przykuwała uwagę starszego pokolenia (czytaj: babci), ale nie moją. Z góry wiadomo, że tematyka tego typu filmów nie jest lekka. Nie o to jednak chodzi, bo akurat przepadam za ciężkimi filmami. Diabeł tkwi w szczegółach: przedstawienie postaci, muzyka, ujęcia, sam scenariusz ( który zazwyczaj przypominał spiralę śmierci). Jedyny film „na faktach”, który pozostawił pozytywne wspomnienie to „Patch Adams”. Tym bardziej zaskoczona byłam po obejrzeniu „Nietykalnych”.
Tytułowi „Nietykalni” to Philippe i Driss. Pochodzą z dwóch różnych światów, a każdy z nich boryka się z innymi problemami. Philippe to milioner, który osiągnął w życiu wszystko. Jest koneserem sztuki, uwielbia muzykę klasyczną. Życie idealne, jeśli pominiemy to, że jest sparaliżowany. Driss natomiast to młody chłopak z przeszłością kryminalną. Jest szczery do bólu, na wszystko na ma gotową odpowiedź.Pochodzi z dużej rodziny, za którą czuje się odpowiedzialny. Poznają się w nietypowych okolicznościach, a widz staje się światkiem przenikania się ich światów. Ich relacja ewoluuje- od antypatii, poprzez milczenie, złość do akceptacji, zrozumienia i wielkiej przyjaźni.
Film pięknie pokazuje jak wiele można czerpać z przyjaźni, jak istotne są w naszym życiu relacje z drugim człowiekiem. I że nie ma takiej rzeczy, której nie dałoby się osiągnąć, tak długo jak mamy kogoś, kto złapie nas gdy będziemy spadać.
Oprócz świetnego scenariusza z mistrzowskimi dialogami, na uwagę zasługuje również muzyka oraz gra aktorska na naprawdę wysokim poziomie.
Reżyserom udało się w „Nietykalnych” pokazać historię trudną, w sposób lekki, z dużą dawką dobrego humoru, jednocześnie budząc w widzu ogromne emocje.
Słodko-gorzka opowieść wobec której nie można pozostać obojętnym.
Tytuł: Intouchables
Reżyserka: Oliver Nakache, Eric Toledano
Obsada: Francois Cluzet, Omar Sy
Produkcja: Francja, 2011
Czas trwania: 112 minut
Gatunek: komedia,dramat, biograficzny