Świetna muzyka, dobre ujęcia, ciekawa obsada to nie wszystko. Potrzeba jeszcze tego czegoś, magicznego składnika, którego w Cafe de Flore zabrakło. Może to dialogi, może konstrukcja postaci? Nie jest to film nudny, za długi, jest w nim jakaś tajemnica, ale.. No właśnie, gdy tajemnica wychodzi na jaw, film zaczyna niebezpiecznie balansować na granicy banału.
Sama fabuła wydaje się być interesująca. Paryż- lata 60 i Montreal- czas teraźniejszy. Dwie równoległe historie.
Jacqueline poświęca swoje życie dla synka z zespołem Downa. Chce udowodnić światu, samej sobie, że specjaliści się mylą i Laurenta czeka inne życie. Kocha go bezgraniczne, szaleńczo. Jest bezlitosna dla jakiejkolwiek konkurencji, nawet jeśli jest nią 7-letnia ukochana jej synka.
„Tymczasem” w Montrealu światowej sławy DJ- Antoine porzuca swoją żonę – bratnią duszę, pierwszą miłość- dla pięknej, eterycznej Rose. W retrospekcjach oglądamy rozpad ich związku i narodziny nowej miłości. Widzimy jak Carole próbuje zrozumieć, znaleźć odpowiedź na wciąż powracające pytanie: „dlaczego?” Antoine oscyluje między wyrzutami sumienia, a intensywnością uczuć do Rose.
Co łączy te historie, to fascynacja Laurenta i Antoine piosenką „Cafe de flore”.Ciężko znaleźć inny wspólny mianownik. Tym bardziej rozczarowujące okazuje się wyjaśnienie jakie zaserwował reżyser.
Uwielbiam filmy, w których muzyka stanowi silne tło dla rozwijającej się akcji. Uwielbiam ciekawe ujęcia, pomieszane sceny, retrospekcje. Ale jeśli ktoś próbuje wyjaśnić zawiłości ludzkich zachowań za pomocą deterministycznej wizji, fatum, czy innego puppet master’a, przykro mi, ale nie kupuję tego.
Owszem, bratnie dusze, przeznaczenie itepe sprawiają, że wszystko jest bardziej tajemnicze=romantyczne. Jednak wybieram opcję, w której zachowania ludzkie i kształtowanie się osobowości jest wynikiem interakcji międzyludzkich, wychowania czy relacji rodzinnych. Może to, co mówił Freud, czy Melanie Klein nie jest owiane tragizmem ani romantycznością, ale daje nadzieje, że człowiek jest czymś więcej niż tylko marionetką. Plus pozwala na bardziej złożoną, realistyczną konstrukcję postaci.
Natomiast w Cafe de Flore bohaterowie zostali pozbawieni jakiejkolwiek sprawczości, a widz dostał kolejną historię miłosną zapisaną w gwiazdach.
Tytuł: Cafe de Flore
Reżyser: Jean- Marc Vallee
Aktorzy: Vanessa Paradis, Kevin Parent, Helen Florent, Evelyne Brochu, Marin Gerrier
Produkcja: Francja-Kanada, 2011
Czas trwania: 120 min
Gatunek: dramat