Poranki, najtrudniejsza pora dnia. Nie życzę nikomu spotkania ze mną o 6 rano. Półprzytomna, lekko niepoczytalna, jestem w stanie zalać herbatę zimną wodą, a Ciebie wrzątkiem. Od dobrych kilku miesięcy zrezygnowałam z robienia kawy. Zbyt skomplikowane. Więc jeśli pojawisz się rano na mojej drodze z kubkiem kawy, Twoje szanse na przeżycie rosną.

Niestety z kwestią śniadań jest równie słabo jak z kawą. Pisałam już kiedyś o moich ulubionych daniach wczesnoporannych, w czołówce nadal utrzymują się: awokado z solą, pieprzem i sokiem z cytryny oraz banan (im bardziej niedojrzały, tym lepiej). Czasem skuszę się na owsiankę, szczególnie taką, którą przygotowuje się dzień wcześniej. Jeśli kanapki, to koniecznie minimalistyczne, maksimum dwa składniki. Preferowany hummus.

Ostatnio do tej śniadaniowej elity dołączyło musli z nowej książki „Spoon”. Kupiłam ją przypadkowo (totalnie oceniając po okładce) na wyprzedaży w Księgarni Bookoff. Okazała się strzałem w dziesiątkę. „Spoon” jest w całości poświęcona śniadaniom i gdybym nie była zmuszona do szybkich, nerwowych poranków, pewnie wypróbowałabym już więcej przepisów.
Musli idealnie wpasowuje się w moją poranną rutynę. Wystarczy je zalać jogurtem i spokojnie wślizgnąć się jeszcze na chwilę pod ciepłą kołdrę. Nawet psy są zadowolone, bo zawsze trafi się jakiś kubeczek po jogurcie (jeśli oczywiście zdecydują się obudzić).

Tagi: cynamon imbir morele musli śniadanie zdrowe