Najtrudniejsze są powroty. Kiedy przestajesz pisać, a zrobione zdjęcia zalegają na dysku od miesiąca, wydaje się wręcz niemożliwym, żeby znów usiąść i tak po prostu zacząć. Jednak zawsze po dłuższej przerwie, coś zaczyna mnie przyciągać z powrotem w to miejsce. Na nowo przeglądam zdjęcia, testuję przepisy i krok po kroku zaczynam się wciągać. Wracam, nie wiem na jak długo… Praca, nauka, obowiązki, jesienna chandra. Może czas spakować walizki i poszukać słońca? Jesień i zima to nie mój czas.
Tym razem mój powrót to debiut najprostszego wegańskiego bulionu. Na blogu dzieliłam się już przepisem na wywar z pieczonych warzyw, znajdziecie również recepturę mojego ukochany dashi oraz nieco bardziej złożoną wersję z koprem włoskim. Wszystkie z nich są pyszne i każdy ma swój charakter, ale każdy z nich wymaga specyficznych składników. Ten bulion roślinny sprawdzi się w wielu kryzysowych sytuacjach. Najprostszy z najprostszych, do którego przygotowania wystarczy pęczek jarzynki kupionej w pobliskim warzywniaku. Delikatny, niedominujący w smaku, szczególnie lubię go jak bazę do risotto.
Przygotujcie garnek, dwa pęczki jarzynki i do dzieła.
bulion roślinny
Składniki:
dwa pęczki jarzynki
2 łyżki oleju rzepakowego
3-4 suszone grzybki
3 liście laurowe
kilka ziarenek ziela angielskiego
pół jabłka (opcjonalnie)
pęczek natki pietruszki
garnek 5 litrowy
sól
pieprz
sos sojowy
przygotowanie:
- Warzywa dokładnie myjemy, ale nie obieramy ze skóry. Dzielimy na spore kawałki.
- Cebulę opalamy na palniku. W garnku rozgrzewamy olej i wrzucamy cebulę oraz kawałki korzeniowych warzyw. Smażymy przez chwilę.
- Dorzucamy pozostałe składniki, zlewamy wodą, tak by przykryła warzywa i zostawiamy na małym ogniu pod uchyloną pokrywką na kilka godzin. Im dłużej tym lepiej.
- Odcedzamy warzywa. Doprawiamy solą, pieprzem i sosem sojowym.