W sierpniu 2012 miałam okazję odwiedzić maleńkie państwo na dwóch wyspach czyli Maltę. Przepiękne widoki, ciepłe, przejrzyste morze. Wąskie uliczki z soczyście kolorowymi gallarijami, barwne łódki rybackie na wybrzeżu, urywiska skalne, kameralne plaże. Idealne miejsce na wakacje. Zresztą właśnie z tych powodów wybrałam Maltę. Jedyne, co niepokoiło mnie przed wyjazdem, to kwestie żywieniowe. W każdym przewodniku, wzmiance w czasopiśmie czy na stronach internetowych w kółko powtarzano: „nieprzyjazna dla wegetarian”, „nudne wege opcje”, „w kuchni Maltańskiej króluje mięso”. Nie dałam się jednak do końca przekonać, miałam przeczucie, że Malta zaskoczy mnie kulinarnie. Nie myliłam się! Wegetarianie i weganie nie dajcie się zniechęcić, na Malcie też może być pysznie!
Zapraszam was do kulinarnego miniprzewodnika. Ze względu na ilość informacji zdecydowałam się podzielić materiał na dwa osobne posty. Dzisiaj część o tradycyjnej kuchni maltańskiej, napojach i zwyczajach kulinarnych. W następnym o konkretnych wegemiejscach na mapie Malty.
Tradycyjna kuchnia Maltańska
Kuchnia maltańska jest dość mocno inspirowana Włochami- oliwa z oliwek, świeże makarony, czosnek.
Dzień na Malcie rozpoczyna się od pastizzerii (pastizzi) czyli małych rogalików z ciasta francuskiego wypełnionych rozgniecionym groszkiem lub ricottą. Na lunch popularne są wszelkiego rodzaju pasty. Obiad to głównie potrawy mięsne (w tym rybne).
Wegetariańskich opcji tradycyjnej kuchni faktycznie nie jest wiele, szczególnie wśród dań głównych. Z warzyw (po maltańsku haxix czyt: haszisz) dominują bakłażany, papryki, liście kapusty. Często podawane są z farszem, niestety głównie mięsnym i serowym. Popularne są duszone ziemniaki z dużą ilością kopru i kminku (Patata l-Forn). Oczywiście jest cała gama świeżych warzyw, mnóstwo rodzajów oliwek, suszone pomidory z wyśmienitymi przyprawami i kapary. Do tego oliwa i jeszcze raz oliwa.
W kwestii zup warto wspomnieć o warzywnej minestrze, podobnej do włoskiej minestorne (trochę gęstsza). Kolejna to soppa ta l-armla czyli zupa wdowy, która składa się głównie z ziemniaków, kalafiora i cebuli, ale czasem przed podaniem bywa dorzucana ricotta lub ugotowane jajko.
Więcej opcji pojawia się wśród przystawek i przekąsek. Jest pastizzi, ftira czyli maltańska kanapka ze świeżymi warzywami (na Gozo przypomnia bardziej pizzę). Do ftiry na Gozo dodają lokalny ser czasem rybę, dlatego warto dopytać.
Bigilla to pasta przyrządzona z bobu i czosnku serwowana z galletti czyli cienkimi krakersami. Imqaret to słodka przekąska z ciasta wypełniona daktylami smażona na głębokim oleju (warto zapytać o skład, głównie o tłuszcze jakie użyto).
Gozo czyli mniejsza wysepka (moja ukochana) słynie z syropu z karobu, dżemu z opuncji oraz z soli . Ponadto z niewegańskich opcji na Gozo kwitnie produkcja miodu i serów.
Na koniec tradycyjnej kuchni- maltański chleb hobż-Malti serwowany ze kaparami, oliwkami, pomidorami i oliwą z oliwek.
Zamawiając dania tradycyjne, gdy mamy jakieś wątpliwości zawsze warto dopytać lub poprosić o przygotowanie dania np. bez sera. My nigdy nie mieliśmy kłopotu z takimi sytuacjami (na Malcie).
Napoje
Najsłynniejszy jest Kinnie– gazowany napój o słodko-gorzkim pomarańczowym smaku. Idealnie gasi pragnienie i mieszkańcy Malty chyba go lubią, bo często sączą go do posiłków czy wieczorami na promenadzie.
Wśród lokalnych piw prym wiedzie Cisk. Nie jestem znawczynią piwa i dlatego nie sugerujcie się moją opinią: „piwo jak piwo”. Za to wina były obłędne. Staraliśmy się pić lokalne, z krajowych winnic. Dużo jest win włoskich, dlatego warto czytać etykiety. Niestety ominał nas coroczny festiwal wina Delicata Classic Wine Festival, może następnym razem.
Dla miłośników mocnejszych alkoholi Malta, a w zasadzie Gozo, słynie z owocowych likerów. Smaków jest mnóstwo: opuncja (Bajtra), cytryna (limoncello), karob, figa, granat. Sprzedawane są wszędzie i nie da się ich nie zauważyć. Mnie najbardziej do gustu przypadł ten karobowy, natomiast Bajtra jest bardzo słodka i w smaku przypomina mi gumę balonową.
Kultura jedzenia
Maltańczycy kochają jeść i to widać. Nie chodzi mi tutaj o jakiś wysyp otyłych ludzi, chociaż ponoć Malta przoduje pod tym względem w Europie. Wieczorami promenada, restauracje, a nawet brzeg morza pełne są rodzin i znajomych, którzy wychodzą na wspólny posiłek. Nikt się nie śpieszy, są rozmowy i wspólne celebrowanie jedzenia. Widać, że czerpią z tego ogromną radość. Dziadkowie, wnczkowie (często ze swoimi przyjaciółmi) zasiadają do wspólnego posiłku, wszyscy uśmiechnięci, chętni do międzypokoleniowej wymiany zdań. Alkoholu jest bardzo mało, pojedyncze osoby sączą wino, reszta wodę lub Kinnie. W restauracji nikt nie zajada w milczeniu, nikt też nie wychodzi po 30 minutach. Dopiero około 23 wszystko zaczyna pustoszeć. Pozostają grupki młodzieży zajadające fastfoody przy łódkach rybackich oraz pan sprzedający świeże warzywa i owoce.
Dla mnie było to wspaniałe doświadczenie, dużo bardziej interesujące niż festy i fajerwerki z okazji uroczystości religijnych. Takie podejście do jedzenia, wspólnego spędzania czasu to coś czego brakuje w naszej kulturze.
Zapraszam na część drugą Vegan Malta z opisem restauracji i najciekawszych kulinarnych miejsc czyli na dużą dawkę konkretów.
Pingback: Vegan Malta vol. 2 | new.readeat.pl()
Pingback: Vegan Malta vol. 2 | readeat.pl()
Pingback: Wegańska minestrone – readeat.pl – vegan kitchen, books movies, travels()
Pingback: Wegańska kuchnia portugalskareadeat.pl | vegan kitchen, kuchnia roślinna()